Opowiadanie „Złe dni”

Dobre dni mijają szybko i bezpowrotnie. Złe ciągną się w nieskończoność. Myśli o zrobieniu sobie krzywdy miała już od bardzo dawna. Każda porażka była dla niej sto razy bardziej obciążająca emocjonalnie i skłaniała do ostatecznego rozwiązania. Ona sama czuła się jak porażka. Było kilka chwil i osób, które powstrzymywały ją przed podjęciem ostatecznej decyzji. Jednak wciąż żyła tylko z dnia na dzień i nie potrafiła wyobrazić sobie swojej przyszłości. Była tylko ciemność i pustka. Emocje sprawiały, że zapadała się w wielkiej głębinie rozpaczy. Każdy ruch ciągnął ją jeszcze bardziej w dół i wymagał wysiłku, którego nie potrafiła w to włożyć. Czuła jakby spadł na nią ogromny. ciężki głaz i jedyne co mogła to się poddać, bo była za słaba by go unieść. Nic nie miało już znaczenia. Powoli wszystkie dobre chwile stawały się zasnute mgłą. Coraz ciężej było wziąć oddech.

Dodaj komentarz